zaraz wychodzę na tę cholerną scenę...<br>Uwaga widzów, siedzących na samej górze, w pobliżu ruchliwej deski, uległa niejakiemu rozproszeniu. Za swoimi plecami ujrzeli ciemną postać, skradającą się wężowym ruchem. Postać dotarła aż do przejścia, przykucnęła i zaczęła dziwnie psykać. Dialog hrabiego z arystokratką stracił na żywości, tak dama, jak i wielbiciel przestali nagle interesować się sobą wzajemnie, a za to zgodnie i z niezwykłym natężeniem jęli wpatrywać się w ciemną górę widowni. Pierwsze rzędy widzów zaczęły się odwracać i w chwili, kiedy Karolkowi udało się wreszcie zniknąć w ciemnościach wraz z naczelnym inżynierem, już cały amfiteatr siedział tyłem do sceny, instruktor