rząd koński, uzda, siodło i wszystko, co się należy, stosownie do rozmiaru. Pański rarytas, i mała nadzieja, że ktoś je kupi, zwyczajnie za drogie. Ale każdy mógł je oglądać, każdy chłopiec. Na sianie, z powiązanymi nogami, leżały osowiałe kury, wyciągały szyje gęsi, a nawet, jeśli się dobrze wsłuchać, pochrząkiwał zakonspirowany wieprzek. No bo święta, co tu dużo mówić, za miesiąc, a nigdy czas nie pędzi tak szybko jak w te krótkie dni i czarne, długie noce. Chłopi, bo to oni głównie handlowali, rozzuchwaleni niemiecką apatią, poczynali sobie hardo. Z upodobaniem, kpiąco, lekko podpici dla humorku, podostrzeni cebulą, chodzili, szeroko stawiając nogi