z zachwytu <page nr=249>.<br> Rozdrażniony usunął się całkiem z jej widoku: "Kokietuj teraz puste lustro" - był jednak pewny, że będzie to robiła, był przekonany, że gdy nie ma nikogo, przed kim mogłaby się pławić z zachwytu nad sobą, to sobie wyobraża, że ktoś zawsze na nią patrzy. Wszystko było u niej na wierzchu, cała jej miłość, całe życie płciowe splatało się w powierzchownym spółkowaniu z otoczeniem - nawet z własnym odbiciem w lustrze. Podczas całowania bała się o swoją farbę na twarzy, o loczki, żeby ich nie zmierzwił, o suknię, żeby jej nie zmiął - poza tym ciągle się pytała: Kochasz mnie jeszcze?" - Tym wszystkim