Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
wracała do życia.

Przez dren wyłoniony spod bandaży do szklanej nerki ściekała kroplami żółć. Oczy, twarz i ręce zaczęły stopniowo odzyskiwać normalną barwę. W miarę odpływu żółci następowało rozjaśnienie umysłu i pamięci. Wreszcie wszelkie obawy minęły i powrót do zdrowia postępował szybko.

Matka śmiała się i żartowała, cieszyła się każdą wieścią, każdym drobiazgiem czy kwiatkiem, który przynosiliśmy jej do kliniki.

Kiedy usunięto dren i doktor Zieliński nałożył na to miejsce klamerki, ciotki pożegnały się z matką i wyjechały do Warszawy.

W tym czasie skończyły się wakacje szkolne. Przychodziłem teraz do kliniki po lekcjach. Portier, pielęgniarki, lekarze witali mnie jak starego znajomego
wracała do życia.<br><br>Przez dren wyłoniony spod bandaży do szklanej nerki ściekała kroplami żółć. Oczy, twarz i ręce zaczęły stopniowo odzyskiwać normalną barwę. W miarę odpływu żółci następowało rozjaśnienie umysłu i pamięci. Wreszcie wszelkie obawy minęły i powrót do zdrowia postępował szybko.<br><br>Matka śmiała się i żartowała, cieszyła się każdą wieścią, każdym drobiazgiem czy kwiatkiem, który przynosiliśmy jej do kliniki.<br><br>Kiedy usunięto dren i doktor Zieliński nałożył na to miejsce klamerki, ciotki pożegnały się z matką i wyjechały do Warszawy.<br><br>W tym czasie skończyły się wakacje szkolne. Przychodziłem teraz do kliniki po lekcjach. Portier, pielęgniarki, lekarze witali mnie jak starego znajomego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego