na pewno mają do mnie żal. Idę na górę, ścigany wzrokiem mściwych erynii. Na schodach napotykam paru neptunów. Podchodzę do nich, drapię się w głowę, zażenowany.<br>- Bardzo mi przykro - powiadam - z powodu tego obiadu, naprawdę...<br>- Ale, ale - mówią jeden przez drugiego - też jest o czym mówić. To przecież nie pana wina.<br>- Ja - dodaje inny - czterdzieści siedem lat pływam jako kucharz, a nie dalej jak na trzy dni przed zatopieniem coś mi się tak zmyliło, że połowa załogi nie dostała kolacji. Pamiętasz, Bill? - zwraca się do największego, najokazalszego i najbardziej brodatego z neptunów.<br>- Pamiętam, Fill, żeby cię pokręciło - odpowiada Bill i kiwa