boleśnie odczuwa. Ale jest przy tym przekonany, że Bóg postawi go, właśnie jego, Polaka, na szczycie Kościoła w kluczowym historycznym momencie i że przyszły kształt Kościoła od niego przede wszystkim, od przeparcia jego wizji Kościoła zależy. Dobrze, że jest charakterem tak mocnym, bo jest to straszliwe brzemię odpowiedzialności.<br> Jest to wizja Kościoła zwartego, zdyscyplinowanego, pewnego swych prawd wielkich i małych, który byłby jasną .latarnią dla błąkającej się, zdezorientowanej ludzkości. Ma to być Kościół o wyraźnych granicach doktrynalnych i kryteriach przynależności. To jeszcze jest katolickie, a to już nie jest; chrzest jest warunkiem koniecznym przynależności, ale nie wystarczającym. Taki Kościół ma być