udało im się ominąć dwie widety i przeczekać w krzakach przejazd konnego patrolu. Tuż przed sobą mieli ciemną olszynkę, zdającą się leżeć już poza pierścieniem posterunków. Wszystko szło gładko. Za gładko.<br>Zgubiła ich nieznajomość wojskowych zwyczajów. <br>Niska i mroczna kępa olszyn nęciła, bo dawała ukrycie. Ale jak świat światem, bywali wojacy, gdy przychodziło im pełnić służbę wartowniczą, zalegali w krzakach, skąd ci, którzy akurat nie spali, mogli mieć baczenie zarówno na nieprzyjaciela, jak i na własnych upierdliwych oficerów, gdyby tym ostatnim zachciało się przyjść z niespodziewaną kontrolą. <br>Ledwie Geralt i Jaskier podeszli do olszynki, gdy wyrosły przed nimi sylwetki. I ostrza