cisza, Henio spoglądał na panienkę poruszając pospiesznie żuchwami, ja wpatrywałem się w jej oczy nie mrugając powiekami, wiedziałem bowiem, że takie niemruganie jest uznane wśród młodzieży za przejaw silnej woli. "Co to są pinie?" - spytała wreszcie Ewa, "jedno z najładniejszych drzew", "długo zostajesz w Iks?", "na zawsze", "a jaki masz wóz?", "buicka", znów długie milczenie i "podobam ci się?" wypowiedziane cichutko, na to ja "Ewa..." i był w tym słowie pieszczotliwy zarzut, iż można wątpić w prawdziwość mego wyznania, panienka odpowiedziała cichym "Stasiu"; inżynier zakaszlał ostro, jakby mu flegma w gardle przeszkadzała. "Ewa - powiedziałem normalnym głosem - teraz idź do nich, jutro