po grzbiecie ściekała wzdłuż kręgosłupa lodowatą strużką, powodując dygot wszystkich części ciała. Nie pomagał koc w poszwie twardej niczym litosfera, przemoczonej i zimnej.<br>Poranne światło było jak nóż przyłożony do czoła.<br>Przypomniał sobie nagle wczorajszy ból, więc leżał skulony, pełen strachu przed jakimkolwiek ruchem, mimo że listwa nierównego, zniszczonego łóżka wpijała się w lewy bok. Wybierał mniejsze cierpienie i pragnął je przedłużać, na ile to możliwe. Czym bowiem był ten malutki, niewinny ból, właściwie tylko ucisk, ćmienie, trochę silniejsze łaskotanie, wobec tamtego?<br>Tamten wyobrażał sobie jako ostrą falę wypiętrzającą się raptownie gdzieś w środku, między suchymi kłębkami nerek, wątrobą otłuszczoną żółtozielonym łojem