Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
rewolucyjny wzmógł się znowu, stanąłbym w pierwszych szeregach.

- E-tam... - zauważył sceptycmie wuj Benedykt.

- E-tam, e-tam... Syty głodnego nie rozumie!

- Nie jesteś znów taki głodny - roześmiał się wuj i poklepał ojca po ramieniu. - A zresztą... Adasiu, skoro tak jest naprawdę, zabieram cię na obiad do "Continentalu".

Wieczorem rodzice wybierali się z Natalią Gieorgiewną na występ Izadory Duncan. Pierwszy raz po chorobie matka miała pójść do teatru. Wuj prosił ją, żeby nie krępowała się jego obecnością.

- Z Krysią i Adasiem na pewno zabawię się lepiej... Przecież Duncan to zwariowane babsko. Uparła się, żeby tańczyć Szopena. W dodatku - boso. Jestem człowiekiem starej
rewolucyjny wzmógł się znowu, stanąłbym w pierwszych szeregach.<br><br>- E-tam... - zauważył sceptycmie wuj Benedykt.<br><br>- E-tam, e-tam... Syty głodnego nie rozumie!<br><br>- Nie jesteś znów taki głodny - roześmiał się wuj i poklepał ojca po ramieniu. - A zresztą... Adasiu, skoro tak jest naprawdę, zabieram cię na obiad do "Continentalu".<br><br>Wieczorem rodzice wybierali się z Natalią Gieorgiewną na występ Izadory Duncan. Pierwszy raz po chorobie matka miała pójść do teatru. Wuj prosił ją, żeby nie krępowała się jego obecnością.<br><br>- Z Krysią i Adasiem na pewno zabawię się lepiej... Przecież Duncan to zwariowane babsko. Uparła się, żeby tańczyć Szopena. W dodatku - boso. Jestem człowiekiem starej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego