nie przykładała się do nauki, czego<br>teraz żałuje, bo przecież tyle się mogła od Jana nauczyć, tyle wkładał<br>serca, cierpliwości, czasu, a potrafi ledwo coś zabrzdąkać po tej całej<br>nauce. Ot, na akademiach w szkole, wieczorynkach czy na zakończenie<br>roku, na biedne dzieci kiedyś grała na Ratuszu, przedszkolakom na dzień<br>wychowawczyni, w klubie oficerskim w rocznicę jakiejś bitwy, ale to<br>same wojskowe piosenki, wszędzie zresztą fortepiany rozstrojone i nikt<br>się tym nie przejmuje, to nie przejmują się również, jak ona tam gra,<br>aby grała. Lecz w kościele, i to na tej samej fisharmonii co Jan, nie,<br>nie może, nie potrafi, boi