tylko bladość rąk, czy wypłowiała<br>ze starości aureola, czy żywszy promyk krzyża. Gdzieniegdzie zespolona<br>z murem, ledwo widniała jakaś kamienna tablica, niekiedy z resztkami<br>złoconych napisów, i to było całe złoto kościoła. Poza tym szarość<br>wypełniała tę górę ciszy od posadzki po sklepienie, od ołtarza po chór.<br>I także w wyciętych w szpic oknach zalegała szarość zamiast światła.<br>Drewniane sklepienie, jakby z lekka przydymione, wydawało się być nie<br>tyle sklepieniem, co wiekiem trumny nad tą szarością i także nad nami.<br> Dał mi pan znak, żebyśmy usiedli w pierwszej z brzegu ławce. Podobne<br>do bezzębnych dziąseł rzędy ławek były puste, a mimo