Raz na jakiś czas, ale nie częściej niż raz na kilka miesięcy, siadam z tym swoim albumem, wieczorem, kiedy się ściemni, kiedy jest spokój, na ulicy nie ma już hałasu i gwaru, i przewracam powoli kartkę po kartce, i dotykam tych zdjęć, i wspominam. One wszystkie wyglądają, jakby je ktoś wyciął ze starych gazet, wydają się zupełnie nieprawdziwe, zwłaszcza te najstarsze. Prawie na wszystkich są przyjaciele, których już dawno nie widziałam, wielu z nich już może nie żyje, a inni po prostu zajmują się teraz innymi sprawami albo wyjechali gdzieś daleko. Siedzę tak i przypominam sobie te wszystkie chwile, które się