Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
powieść napisz, otwórz jakąś firmę, tylko, kurwa, nie siedź melancholijnie zapatrzony we własny pępek!
Pożegnaliśmy się; jeszcze kilka tygodni się w pępek gapiłem, a później poznałem Ewę Sz.

Była sobota, wypaliłem ostatnią paczkę przysługujących na kartkę papierosów, więc ruszyłem w obchód kawiarnianych szatni, gdzie - jeśli gościa znano i odpowiednio płacił - wyczarowywano papierosy bezkartkowe.
Kawiarnia "Mokotowska" koło placu Unii Lubelskiej, godzina siódma, początek listopada. W szatni dwie młode kobiety; czekam, aż włożą płaszcze i pójdą w cholerę, bo przy nich babcia może się bać sprzedać; one zwlekają, chichoczą, jakaś niewieścia we dwie okazja raczej, niż żeby przyszły tu na podryw, choć wymalowane
powieść napisz, otwórz jakąś firmę, tylko, kurwa, nie siedź melancholijnie zapatrzony we własny pępek!<br>Pożegnaliśmy się; jeszcze kilka tygodni się w pępek gapiłem, a później poznałem Ewę Sz.<br><br> Była sobota, wypaliłem ostatnią paczkę przysługujących na kartkę papierosów, więc ruszyłem w obchód kawiarnianych szatni, gdzie - jeśli gościa znano i odpowiednio płacił - wyczarowywano papierosy bezkartkowe.<br>Kawiarnia "Mokotowska" koło placu Unii Lubelskiej, godzina siódma, początek listopada. W szatni dwie młode kobiety; czekam, aż włożą płaszcze i pójdą w cholerę, bo przy nich babcia może się bać sprzedać; one zwlekają, chichoczą, jakaś niewieścia we dwie okazja raczej, niż żeby przyszły tu na podryw, choć wymalowane
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego