Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
oddali. Widać stróż uznał, że pies szczeka na darmo. Niebawem ogarnęła ich bezpieczna noc. Szli jednak wytrwale, nie popasając, aby odsadzić się jak najdalej od arbuzowej kotliny.
- Chłopie, czy ty wiesz, jak wyśmienicie się czuję, kiedy coś dzięki Bogu ukradnę? - powiedział Wasyl.
Rozsiedli się na odpoczynek w stepie. Wasyl kozikiem wykrawał wielkie plastry owocu. Rozkoszowali się smakiem arbuza, sokiem orzeźwiającym, słodyczą i wonią. Każdy kęs napawał lubością. Później leżeli założywszy ręce pod głowę i patrzyli w gwiazdy.
- Nikt ich nie zliczy - odezwał się Wasyl. - Tyle słońc. Drobniutkich jak maczek. Pomyśl, w małym oku może się zmieścić taka... taka czereda! Czy nie
oddali. Widać stróż uznał, że pies szczeka na darmo. Niebawem ogarnęła ich bezpieczna noc. Szli jednak wytrwale, nie popasając, aby odsadzić się jak najdalej od arbuzowej kotliny.<br>- Chłopie, czy ty wiesz, jak wyśmienicie się czuję, kiedy coś dzięki Bogu ukradnę? - powiedział Wasyl.<br>Rozsiedli się na odpoczynek w stepie. Wasyl kozikiem wykrawał wielkie plastry owocu. Rozkoszowali się smakiem arbuza, sokiem orzeźwiającym, słodyczą i wonią. Każdy kęs napawał lubością. Później leżeli założywszy ręce pod głowę i patrzyli w gwiazdy.<br>- Nikt ich nie zliczy - odezwał się Wasyl. - Tyle słońc. Drobniutkich jak maczek. Pomyśl, w małym oku może się zmieścić taka... taka czereda! Czy nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego