o mojej obsesji. Bałem się trochę, że Baśka mnie wyśmieje, że nie zrozumie wagi zagadnienia. Tłumaczyłem się nieskładnie, że nie mogę przebywać pod jednym dachem z tyloma osobnikami, którym nadałem imiona, ale w zasadzie nie mam pojęcia, jak się naprawdę nazywają. <br>Baśka wydawała się rozumieć doniosłość zagadnienia, przystąpiłem więc do wyłuszczenia mojej propozycji. Otóż, prosiłem ją, czy nie mogłaby wysłać tych rysunków do autora klucza wraz z listem proszącym o fachową poradę. Adres autora zamieszczony był we wstępie do dziełka. Napisałem nawet na brudno po niemiecku treść listu, jaki moim zdaniem należało wysłać w takiej sprawie. List był bardzo pompatyczny, ale