Lecz jakkolwiek mylnie oceniali sytuację przeciwnika, swą własną potęgę znali doskonale: 200 pełnych dywizji, zwycięskich, nieodpartych, kruszących dotychczas każdego wroga, każdą przeszkodę, czekało niecierpliwie na znak inwazji; stłoczone nad brzegiem Kanału Angielskiego pałały żądzą nowego podboju. Oddziały uderzeniowe, załadowane już na barki, patrzyły chciwie na białe skały Kentu, owej niedzieli wypatrując tylko pierwszej wyrwy, jakiej miało dokonać lotnictwo niemieckie. Wszystko, losy tego dnia i losy wojny, zależało od tej wyrwy i od powodzenia lotników z czarnymi krzyżami.<br><br>Nie sposób dokładnie ustalić, ile maszyn Luftwaffe puściła w tym dniu na Anglię. Niektórzy podawali ich liczbę na przeszło tysiąc, lecz to chyba przesada