Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
byli prawdziwymi potentatami i bogaczami, on podupadał, bowiem klienci, zamiast jego klitki, wybierali duże magazyny, gdzie był większy wybór i niższe, konkurencyjne ceny.

Reszta milczy

Okazało się, że ów niewinnie wyglądający chłopiec odwiedził po kolei wszystkie sklepy i hurtownie, jakie znajdowały się przy ulicy Łabędziej. Był tu nieduży zakład ślusarski, wyrabiający metalowe bramy i ogrodzenia - tam zaszedł także i zażądał okupu. Nie ominął również niewielkiego baru o literackiej nazwie "Rosynant", który pomiędzy godzinami pierwszą a czwartą po południu tętnił życiem, gdyż jadali tu tanie obiady niemal ci wszyscy, którzy pracowali na Łabędziej.
Stawki za tzw. ochronę były zróżnicowane. Od pana Wincentego
byli prawdziwymi potentatami i bogaczami, on podupadał, bowiem klienci, zamiast jego klitki, wybierali duże magazyny, gdzie był większy wybór i niższe, konkurencyjne ceny.<br><br>&lt;tit&gt;Reszta milczy&lt;/&gt;<br><br>Okazało się, że ów niewinnie wyglądający chłopiec odwiedził po kolei wszystkie sklepy i hurtownie, jakie znajdowały się przy ulicy Łabędziej. Był tu nieduży zakład ślusarski, wyrabiający metalowe bramy i ogrodzenia - tam zaszedł także i zażądał okupu. Nie ominął również niewielkiego baru o literackiej nazwie "Rosynant", który pomiędzy godzinami pierwszą a czwartą po południu tętnił życiem, gdyż jadali tu tanie obiady niemal ci wszyscy, którzy pracowali na Łabędziej.<br>Stawki za tzw. ochronę były zróżnicowane. Od pana Wincentego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego