Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Lata powstania: 1928-1953
i dnie beznadziejnie długie,
ja troski wasze jak kwiatki splatam w szumiący bukiet
i składam na stopniach tronu mojego Pana - Jezusa.

Wtedy Pan Jezus powstaje, odkłada na chwilę berło
i każdej trosce najmniejszej nadaje tak śpiewne imię,
że jedna się staje rubinem, szmaragdem inna lub perłą,
a ta najcięższa, najkrwawsza wyrasta w drzewo olbrzymie.

Ja wiem, jak to wszystko boli, więc jestem do końca z wami,
blaskiem nad waszą rozpaczą i śladem na śnieżnej bieli,
a jeszcze palmą i wieńcem dla tych, co zęby zacięli -
jak deszczem słodkim na kwiaty, spadam na włosy rękami.

Do widzenia. Już idę. Do uwięzionych kobiet
i dnie beznadziejnie długie,<br>ja troski wasze jak kwiatki splatam w szumiący bukiet<br>i składam na stopniach tronu mojego Pana - Jezusa.<br><br>Wtedy Pan Jezus powstaje, odkłada na chwilę berło<br>i każdej trosce najmniejszej nadaje tak śpiewne imię,<br>że jedna się staje rubinem, szmaragdem inna lub perłą,<br>a ta najcięższa, najkrwawsza wyrasta w drzewo olbrzymie.<br><br>Ja wiem, jak to wszystko boli, więc jestem do końca z wami,<br>blaskiem nad waszą rozpaczą i śladem na śnieżnej bieli,<br>a jeszcze palmą i wieńcem dla tych, co zęby zacięli -<br>jak deszczem słodkim na kwiaty, spadam na włosy rękami.<br><br>Do widzenia. Już idę. Do uwięzionych kobiet
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego