Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
i zamiast zejść do schroniska na Polanie Ornaczańskiej, wyszła na szerokie siodło Pyszniańskiej Przełęczy.
Przywołajmy znów Marka Grocholskiego: Dotarłam na przecudowną nagrzaną łąkę - mówi dalej Janina K. - dzień chylił się już ku zachodowi. Weszłam pod gałęzie rozłożystego świerka, otuliłam się płaszczem przeciwdeszczowym i zasnęłam. Spało mi się na miękkich trawach wyśmienicie.
I tak przeszła kolejna noc. Rano turystka zjadła resztkę skromnego prowiantu. Nie wiem, dlaczego zamiast iść w dół - wspomina turystka - ruszyłam w górę. Potem znów w dół. Brodząc w wysokich trawach i paprociach szukałam jakiegoś wydeptanego szlaku. Zjeżdżając na siedzeniu po stromym zboczu podarłam płaszcz przeciwdeszczowy i spodnie.
I jeszcze
i zamiast zejść do schroniska na Polanie Ornaczańskiej, wyszła na szerokie siodło Pyszniańskiej Przełęczy.<br>Przywołajmy znów Marka Grocholskiego: Dotarłam na przecudowną nagrzaną łąkę - mówi dalej Janina K. - dzień chylił się już ku zachodowi. Weszłam pod gałęzie rozłożystego świerka, otuliłam się płaszczem przeciwdeszczowym i zasnęłam. Spało mi się na miękkich trawach wyśmienicie.<br>I tak przeszła kolejna noc. Rano turystka zjadła resztkę skromnego prowiantu. Nie wiem, dlaczego zamiast iść w dół - wspomina turystka - ruszyłam w górę. Potem znów w dół. Brodząc w wysokich trawach i paprociach szukałam jakiegoś wydeptanego szlaku. Zjeżdżając na siedzeniu po stromym zboczu podarłam płaszcz przeciwdeszczowy i spodnie.<br>I jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego