Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Polina, moja śliczna Polina... - pomyślałem. - To Fanny Abramowna..."

Wyszedłem z uczuciem ulgi. A więc tak zmieniają się młode dziewczęta? - To samo stanie się z Wieroczką, z Niną, z Krysią.,. A Kazimiera7

Kiedy statek przybił do brzegu, stała na przystani i już z daleka machała do mnie ręką. Była w krótkiej wzorzystej spódnicy na szelkaoh i w białej bluzce z rękawami zawiniętymi powyżej łokcia. Włosy po tyfusie jeszcze jej nie odrosły i układały się nad czołem w drobne loczki. Szczupła w płaskich sandałkach, wyglądała jak dziewczynka. Poprzez drobne wargi, rozchylone w uśmiechu, słońce połyskiwało na emalii zębów.

Pocałowałem ją szarmancko w rękę
Polina, moja śliczna Polina... - pomyślałem. - To Fanny Abramowna..."<br><br>Wyszedłem z uczuciem ulgi. A więc tak zmieniają się młode dziewczęta? - To samo stanie się z Wieroczką, z Niną, z Krysią.,. A Kazimiera7<br><br>Kiedy statek przybił do brzegu, stała na przystani i już z daleka machała do mnie ręką. Była w krótkiej wzorzystej spódnicy na szelkaoh i w białej bluzce z rękawami zawiniętymi powyżej łokcia. Włosy po tyfusie jeszcze jej nie odrosły i układały się nad czołem w drobne loczki. Szczupła w płaskich sandałkach, wyglądała jak dziewczynka. Poprzez drobne wargi, rozchylone w uśmiechu, słońce połyskiwało na emalii zębów.<br><br>Pocałowałem ją szarmancko w rękę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego