te szybkie jazdy, "przelatywanie" trzydziestu mil w jedną dobę.<br><br>I tak minęły dwa lata, gdy była - jak wspomni - "samym śmiechem, samą pustotą, samą próżnością". Pewnej jesieni w czasie Zaduszek sprzyjających zadumie poczuła czczość i bezsens takiego - na dłużej - trybu życia. Nie bez wpływu na przemianę był sen, albo i "halucynacja wzrokowa i słuchowa", bo oto pojawiła się Klemunia i patrzyła z wyrzutem, trzymając w ręku książki, te same, które czytała jej wieczorami: Życie wielkich Polaków Niemcewicza, Jana z Czarnolasu pani Tańskiej. Z ust jej płynął wyraźny szept: - Liziu, siostrzyczko! Pamiętasz? Wróć!...<br><br>Bywania, pokazywania się w nowych strojach, to wszystko, co dotychczas