zbiera ludzką gromadę na określoną godzinę w wielkiej sali filharmonii i każe zastygnąć w oczekiwaniu na koncert - pochód dźwięków od dobrze przygotowanej orkiestry to jak narodziny długo oczekiwanego dziecka, o którym z góry wiemy wiele, nawet jaką ma płeć, (przecież można obejrzeć nuty, posłuchać poprzednich nagrań) i z pewnością wiemy z grubsza, czyje to dziecko, (przecież widzieliśmy afisze z programem i spisem utworów), ale przecież nie znamy jeszcze twarzy tego dziecka, nie wiemy, jak na nas spojrzy, dopiero za chwilę, kiedy zabrzmią pierwsze takty, rozpocznie się poród rzeczywisty muzyki dla nas, proces jedyny , niepowtarzalny, szczytowo niezwykły. Niezwykle precyzyjne udokumentowanie takiego koncertu nie