USA i otrzymał upragniony przydział do lotnictwa sił morskich, gdzie dość szybko zyskał tak mu potrzebne przygotowanie pilotażowe na poczciwym "osiołku" F-86 Sabre.<br>Brickel "kochał latać" i uchodził za nie tuzinkowego pilota. Doskonaląc swoje umiejętności na Szabli, znalazł czas na uzyskanie aż dwu specjalności inżynierskich Potem jakiś czas pracował z zapałem w grupie zajmującej się bronią jądrową małych wagomiarów i nim przeszkolił się na wysmukłego F-101 Voodoo, zupełnie ochotniczo współuczestniczył w testach przygotowujących amerykańskich kosmonautów do realizacji programu Apollo. Tu szczęście jakby na chwilę o nim zapomniało - do dalszego uczestnictwa w programie wybrano innych oficerów. Przechodząc nad tym do porządku