zaszeleściła na suchych badylach. Ruszył<br>biegiem Kargul w to miejsce, w którym chwiał się jeszcze w powietrzu<br>słup dymu. Za nim drobił spiesznie Kaźmierz, jakby nie wierząc własnym<br>oczom, że krowa mogła nagle unieść się do nieba.<br> Mućka - albo raczej to, co z niej po wybuchu miny zostało - leżała<br>tuż za miedzą Kargula. Rozsierdzony Kargul odwrócił się ku Pawlakowi z<br>taką miną, jakby go chciał rozerwać na pół.<br> - Już twój brat, Jaśko, raz mnie mordował, a teraz ty się do<br>zabijania bierzesz?<br> - Biorę się i brać się będę, bo ty, Kargul, na świętość nie zważasz!<br> Pawlak, który przy Kargulu wyglądał niczym Dawid