Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
niezadowolenia. Ale nie na tym polegała jego szpetota. Taki wygląd może się zdarzyć każdemu. Coś niedobrego kryło się w jego oczach. Nieprzychylność, podejrzliwość, złość... Nietrudno było pojąć, że nie lubi tu nikogo i sam nie jest lubiany.
Ukłoniłem się zdawkowo i przedstawiłem, sięgając po iluzję dźwięku. Gladiator skinął tylko głową, zaciskając wargi w wąską kreskę, i wskazał mi miejsce, gdzie miałem usiąść.
W komnacie stały, w równych rzędach, pulpity do czytania i twarde krzesła. Trafiło mi się miejsce w drugim rzędzie, prawie pośrodku pomieszczenia. Przede mną siedział jakiś nieduży chłopaczek. Zerkał na mnie przez ramię, mrugając gęsto. Wyglądał na kogoś, kto
niezadowolenia. Ale nie na tym polegała jego szpetota. Taki wygląd może się zdarzyć każdemu. Coś niedobrego kryło się w jego oczach. Nieprzychylność, podejrzliwość, złość... Nietrudno było pojąć, że nie lubi tu nikogo i sam nie jest lubiany. <br>Ukłoniłem się zdawkowo i przedstawiłem, sięgając po iluzję dźwięku. Gladiator skinął tylko głową, zaciskając wargi w wąską kreskę, i wskazał mi miejsce, gdzie miałem usiąść. <br>W komnacie stały, w równych rzędach, pulpity do czytania i twarde krzesła. Trafiło mi się miejsce w drugim rzędzie, prawie pośrodku pomieszczenia. Przede mną siedział jakiś nieduży chłopaczek. Zerkał na mnie przez ramię, mrugając gęsto. Wyglądał na kogoś, kto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego