cudza krzywda.<br><gap reason="sampling"><br>A nazajutrz ta historia z proboszczem z Byczyny. Dowiedzieliśmy się szybko, bo ksiądz Balcerzak w drodze powrotnej zajechał do Malenia. Potrzebował bandaży, opatrunku. Miałam jeszcze jeden opatrunek, ostatni. Zakładałam go, zawijałam pokaleczoną głowę księdza. Tego nie sposób zapomnieć. Proboszcz kipiał oburzeniem, ale również i dumą. Cieszył się, że zajście zdarzyło się po przyjęciu przez chorego wiatyku. Zdążył na szczęście udzielić go umierającemu gospodarzowi. Wychodził już z chałupy, wsiadał na brykę, nie spodziewał się... Rodzina chorego odprowadzała go do powózki. Zwyczajnie, jak to na wsi, żegnano kapłana. Obok domu ludzie, chyba przyjaciele i krewni. Nie zwracał uwagi, nie pamięta poszczególnych