wpłyniemy w ten wielki, straszny może świat, okaże się, jak bardzo zmienił się on podczas naszej rocznej nieobecności. Margie i Dan nie powitają nas razem - rozeszli się wkrótce po odpłynięciu "Nord" łamiąc sobie serca, a mnie wiarę, że cokolwiek, co ludzkie, może być trwałe. Nie żyje Breit, Czesław, mój niezapomniany załogant z pierwszej "Nord", nie ma Boba, którego potwornie zmasakrowany wrak samochodu zobaczę jutro...<br> Woda chlupie wesoło, gdy dziób jachtu tnie jego małe choć niesforne fale, trzymając kurs na wschód. Mamy za sobą pięćdziesiąt dni, w tym aż czterdzieści paskudnych dni pełnych ciemności, mgły, wilgoci, przeciwnych wiatrów. Pełnych zwątpień, drących nerwy