Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
pięścią i wymknął się z szopy. Jaśka nalewała wrzątek do kubków, dzbanków i manierek. Niektórzy wsypywali okruchy prasowanej namiastki herbaty, były to niewiadomego pochodzenia wytłoki lepiące się w palcach, wrzucone do wrzątku dawały tłusty, brunatny napar, lepkie kostki zwane pogardliwie "kirpicznym czajem". W kolejce nadeszli też Zosia, Ziuta i Stach, zamieniła z nimi kilka słów, ale musiała się spieszyć, gdyż przerwa trwała krótko, a na obsłużenie czekało kilkadziesiąt osób. Grzbiet ją rozbolał od ciągłego schylania. Nabrała już wprawy i nie oblewała sobie palców wrzątkiem jak w pierwszych dniach, kiedy pracowała znacznie wolniej, a mimo to nieraz sparzyła się dotkliwie. W szopie
pięścią i wymknął się z szopy. Jaśka nalewała wrzątek do kubków, dzbanków i manierek. Niektórzy wsypywali okruchy prasowanej namiastki herbaty, były to niewiadomego pochodzenia wytłoki lepiące się w palcach, wrzucone do wrzątku dawały tłusty, brunatny napar, lepkie kostki zwane pogardliwie "<foreign>kirpicznym czajem</>". W kolejce nadeszli też Zosia, Ziuta i Stach, zamieniła z nimi kilka słów, ale musiała się spieszyć, gdyż przerwa trwała krótko, a na obsłużenie czekało kilkadziesiąt osób. Grzbiet ją rozbolał od ciągłego schylania. Nabrała już wprawy i nie oblewała sobie palców wrzątkiem jak w pierwszych dniach, kiedy pracowała znacznie wolniej, a mimo to nieraz sparzyła się dotkliwie. W szopie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego