Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
w skroni. Zastanawiała się, czy zażyć proszek zaraz, czy dopiero na noc, aby można było zasnąć. Czekało ją jeszcze całe popołudnie przy kotle, do ostatniego wrzątku po robocie.
Od nasypu niósł się nieustannie ten sam, rytmiczny okrzyk: "Raz, dwa wziali... P-ut' padniali!... Raz, dwa drużno!..." Jaśce zdawało się, że zapamięta ten okrzyk na całe życie. Wstała, zawiesiła dwa wiadra na koromysłach i poszła do rzeki po wodę.
Nad stepem kłębiły się bure chmury, a nad ogromnym pogorzeliskiem wiatr kręcił bicze z popiołu.

10
Zdążyli przed zimą. Stalowy most, o trzech przęsłach, spiął oba brzegi rzeki. Nie był to wielki most
w skroni. Zastanawiała się, czy zażyć proszek zaraz, czy dopiero na noc, aby można było zasnąć. Czekało ją jeszcze całe popołudnie przy kotle, do ostatniego wrzątku po robocie.<br>Od nasypu niósł się nieustannie ten sam, rytmiczny okrzyk: "&lt;foreign&gt;Raz, dwa wziali... P-ut' padniali!... Raz, dwa drużno!...&lt;/&gt;" Jaśce zdawało się, że zapamięta ten okrzyk na całe życie. Wstała, zawiesiła dwa wiadra na koromysłach i poszła do rzeki po wodę.<br>Nad stepem kłębiły się bure chmury, a nad ogromnym pogorzeliskiem wiatr kręcił bicze z popiołu.<br><br>10<br>Zdążyli przed zimą. Stalowy most, o trzech przęsłach, spiął oba brzegi rzeki. Nie był to wielki most
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego