wszystkich ludzi wewnątrz statku. Rohan był mu za to prawie wdzięczny, bo nie zniósłby żadnych pożegnań. Tak że przytroczony na skaczącym stopniu łazika, widział tylko olbrzymią, powoli zmniejszającą się kolumnę "Niezwyciężonego"; niebieski blask, który przez chwilę zatrzepotał na zboczach wydm, powiedział mu, że maszyna przebywa właśnie granicę pola siłowego. Ale zaraz potem szybkość wzrosła i ruda chmura, wyrzucana baloniastymi oponami, zasłoniła mu widok; ledwo dostrzegał ponad nią prześwitujące niebo. Nie było to zbyt szczęśliwe - mógł zostać zaatakowany, ani wiedząc kiedy. Zamiast więc siedzieć, jak zaplanowano, odwrócił się, uniósł i trzymając się poręczy, stał teraz na stopniu. Mógł dzięki temu patrzeć ponad