tak na początku lat 90., kiedy jeszcze nie osłabły echa boomu polskiego rocka, a już rozpoczynała się nowa epoka triumfu popu i disco polo, a wreszcie ekspansji dużych firm fonograficznych. Jacek Kleyff, który już wcześniej zaczął grać zupełnie inną muzykę, ogłosił, że nie chce, by przypominano mu kombatancką przeszłość, piosenki zaś w starym stylu Salonu uznał za zamknięty rozdział osobistej biografii. Jacek Kaczmarski, który po latach grania dla Polonii niemieckiej, francuskiej i australijskiej coraz częściej koncertował w kraju, musiał uporać się z wciąż funkcjonującą, a coraz mniej wygodną, etykietą pieśniarza Solidarności, co przychodziło tym trudniej, że ludzie nawiedzający jego koncerty domagali