w pośpiechu burzą swe wille,<br>drudzy ze strachu włażą na ściany.<br>Czerwoną diabli wzięli idyllę -<br>każdy się poczuł zdemaskowany!<br><br>Wódz ich, co groźne odstawiał dąsy<br>i huczał na nas baranim basem,<br>gdy w Stoczni gniewnie zadrgały Wąsy,<br>w portki narobił z wielkim hałasem.<br><br>Potem układny mafii adwokat,<br>widząc trudności, miał zastrzeżenia,<br>a także cały wór propozycji -<br>wszystkie, niestety, do odrzucenia.<br><br>Na koniec dzielny generał Bagno,<br>pragnąc konkietę zrobić w powiecie,<br>krzyczał: Pokażę wam tych, co kradną!,<br>na co usłyszał: Wszyscy kradniecie!<br><br>Na górze wielkie odchodzą ruchy -<br>małe roszady, duże roszady -<br>jedni znikają nagle jak duchy,<br>drudzy zmieniają sobie posady.<br><br>Lecz cóż