ze względu na własne dobro, jak również bezpieczeństwo. Zapoznała się z historią mojej choroby i zdaje sobie sprawę jakże drastyczne, ostre kryzysy ostatnio przechodziłam. Spazmofilia, nadużywanie alkoholu, autodestrukcyjne myśli, w tym jedna, na szczęście nieudana, desperacka samobójcza próba. Za daleko to poszło, stanowczo za daleko. Znalazłam się, można powiedzieć, na zawieszonej nad przepaścią rozhuśtanej linie, na której balansując przy kompletnym braku poczucia orientacji, równowagi, ryzykowałam w każdej chwili karkołomny upadek lub może nawet śmierć. A przecież, o ile jej wiadomo od kilku lat jestem pod stałą psychiatryczną kontrolą i poddawana już byłam różnym kuracjom i psychoterapiom. Czyli coś tu zawodzi, blokuje