typu: "<q>Tutaj jest dobrze z kolorem, tam trochę bym zmienił, może spróbuj tutaj dać to albo to</>". I my słuchaliśmy: ja, uczeń liceum ekonomicznego, Robert - zasadniczej szkoły samochodowej. Obydwaj z takim mniemaniem o sobie, że jesteśmy artystami, ale raczej tylko w "naszym towarzystwie". I nagle od ludzi, których potraktowaliśmy jak zawodowców, dostaliśmy pierwsze konkretne uwagi, jak trzeba malować. Tak że malarstwo też nas bardzo zbliżyło. Choćby to, że łaziliśmy po wystawach. To wiesz, była niesamowita sytuacja, jak się wspomina tamte czasy, że one były takie bure. Po prostu prawie nic nie było do wyboru. Pamiętam, jak myśmy przeżywali, że ktoś z