tak wspaniała, bezinteresowna przyjaciółka jak Elżbieta, nie może dzielić wszystkich moich nieszczęść. Musiałam ją od tego uwolnić, musiałam stanąć na własne nogi. A to, co dla mnie wtedy zrobiła, jest nie do spłacenia, ani w słowach, ani w jakikolwiek inny sposób.<br> Anna Dymna nie umiała się jednak przyzwyczaić do samotności, zdarzało się, że dzwoniła do drzwi wiedząc, że nikogo tam nie ma, z irracjonalną nadzieją, że jednak ktoś czeka i je otworzy. Radio grało od świtu do nocy, potem maleńki telewizor Vela. Musiała słyszeć wokół siebie jakikolwiek głos. Przez podwórko studnię obserwowała życie sąsiadów vis á vis. Nie zasłaniali okien, ona