róże wielobarwne, kampanule, goździki! <br>Henrysia śpiewała pełną piersią. Jakaż to rozkosz, jaka rozkosz śpiewać - kocham cię, ziemio moja, miłuję cię, słońce i was, ludzie wszyscy, bracia moi! <br>Może inne były słowa pieśni, ale to przecież miały znaczyć! <br>Starszy chłopiec z trójki hotelarza powiedział ponuro do brata: <br>- Mam pełną kieszeń syropu, zdusili moje pierożki! <br>- O rety! - jęknął młodszy i szybko zasłonił sobą kompromitującą plamę na portkach brata, ale już było za późno. Dostrzegła to matka i, nieomylnym instynktem wiedziona, sięgnęła do kieszeni przestępcy. <br>- Pierożki! - krzyknęła ze zgrozą. - Nie mówiłam ci, Ksawery, że brakuje pierożków w spiżarni? <br>Hotelarz pokiwał głową. <br>- Warto by go