Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
lat. Robił o tyle niezwykłe wrażenie, że brakowało na nim drzew, brzóz czy świerków, zapamiętanych z innych stron i innych cmentarzy, brakowało krzewów i zieleni, zacisza, w którym spoczywa łagodny i kojący smutek. Po kładbiszczu, otoczonym niewysokim, glinianym murkiem, na przestrzał hulały wiatry, latem prażyło gorejące słońce, zimą zawiewał je ze szczętem śnieg stepowy, tak że całe ginęło w zaspach, z których tu i ówdzie sterczały wierzchołki krzyżów. Wówczas pozostawało zapomniane, nikt tu nie zaglądał prócz buranów, niosących śnieżną zamieć. W zwykły dzień wiosny, lata lub jesieni przychodzili tu krewni odwiedzić swoich zmarłych, oporządzić mogiły, przykryte spłowiałą darnią. Stały na nich prawosławne
lat. Robił o tyle niezwykłe wrażenie, że brakowało na nim drzew, brzóz czy świerków, zapamiętanych z innych stron i innych cmentarzy, brakowało krzewów i zieleni, zacisza, w którym spoczywa łagodny i kojący smutek. Po kładbiszczu, otoczonym niewysokim, glinianym murkiem, na przestrzał hulały wiatry, latem prażyło gorejące słońce, zimą zawiewał je ze szczętem śnieg stepowy, tak że całe ginęło w zaspach, z których tu i ówdzie sterczały wierzchołki krzyżów. Wówczas pozostawało zapomniane, nikt tu nie zaglądał prócz buranów, niosących śnieżną zamieć. W zwykły dzień wiosny, lata lub jesieni przychodzili tu krewni odwiedzić swoich zmarłych, oporządzić mogiły, przykryte spłowiałą darnią. Stały na nich prawosławne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego