Typ tekstu: Książka
Autor: Wiedemann Adam
Tytuł: Sęk Pies Brew
Rok: 1998
Baata w jakiejś nowej sukience i powiedziała:
- Pójdziesz ze mną do weterynarza?
- Ale wpierw się muszę umyć.
- No to się pośpiesz.

Nieśliśmy Fitzgeralda w torbie, trzymając po jednym uchu (tzn. ucha od torby; ja jedno, Baata drugie, a Fitzgerald w środku; właściwie był bardzo lekki, ale ja nie mogłem dopuścić, żeby Baata coś niosła, gdy ja nic nie niosę, a Baata nie chciała, żeby ktoś "obcy" niósł jej psa podczas jego - być może - ostatniej podróży), zresztą jakoś nie mogłem uwierzyć, żeby od zeżarcia głupiej roślinki psu mogło się coś stać. I rzeczywiście, weterynarz wlał mu do pyska jakiś płyn na przeczyszczenie
Baata w jakiejś nowej sukience i powiedziała:<br>- Pójdziesz ze mną do weterynarza?<br>- Ale wpierw się muszę umyć.<br>- No to się pośpiesz.<br><br>Nieśliśmy Fitzgeralda w torbie, trzymając po jednym uchu (tzn. ucha od torby; ja jedno, Baata drugie, a Fitzgerald w środku; właściwie był bardzo lekki, ale ja nie mogłem dopuścić, żeby Baata coś niosła, gdy ja nic nie niosę, a Baata nie chciała, żeby ktoś "obcy" niósł jej psa podczas jego - być może - &lt;hi rend="italic"&gt;ostatniej podróży&lt;/&gt;), zresztą jakoś nie mogłem uwierzyć, żeby od zeżarcia głupiej roślinki psu mogło się coś stać. I rzeczywiście, weterynarz wlał mu do pyska jakiś płyn na przeczyszczenie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego