Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
do maszyn, nieważne, że inaczej pachniała, trawą, wilgocią, dżdżownicami. Spinoza dumnie obnosił się z upolowaną myszą, spod wąsów dyndał białawy ogonek. Gdy Jassmont podniósł wzrok, napotkał czujne oczy Róży. Patrzyła na niego jak z jaskini ukrytej za wodospadem. - Dlaczego tak długo?
- Długo, rzeczywiście długo, jakoś tak zeszło - Jassmont spojrzał na zegar ścienny.
Nad świecą mętnie siniał dym. W blaszany parapet za oknem bębniła gałąź. Wziął Różę za rękę i lekko przyciągnął do siebie. - I po co to wszystko, przecież wiesz, że zawsze będę przy tobie - przesunął dłonią po jej twarzy, odnajdując pot i znużenie.
- Wiem, ale tyle okropnych rzeczy teraz dzieje
do maszyn, nieważne, że inaczej pachniała, trawą, wilgocią, dżdżownicami. Spinoza dumnie obnosił się z upolowaną myszą, spod wąsów dyndał białawy ogonek. Gdy Jassmont podniósł wzrok, napotkał czujne oczy Róży. Patrzyła na niego jak z jaskini ukrytej za wodospadem. - Dlaczego tak długo?<br>- Długo, rzeczywiście długo, jakoś tak zeszło - Jassmont spojrzał na zegar ścienny.<br>Nad świecą mętnie siniał dym. W blaszany parapet za oknem bębniła gałąź. Wziął Różę za rękę i lekko przyciągnął do siebie. - I po co to wszystko, przecież wiesz, że zawsze będę przy tobie - przesunął dłonią po jej twarzy, odnajdując pot i znużenie.<br>- Wiem, ale tyle okropnych rzeczy teraz dzieje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego