Na Salwatorze, kiedy z nimi mieszkał, całe noce czytał, nie spał też w okupację, przed wojną, a nawet w Paryżu, co wie od babci. Trzy godziny na dobę starcza mu jak Napoleonowi. Rzeczywiście Orłowski, wskazawszy nam osobne pokoje, poszedł jeszcze czytać.<br>Mój pokój był na poddaszu bezpośrednio nad jego gabinetem, zimno i niewygodnie na polowym łóżku, które Florek przyniósł ze służbówki. Wierciłem się, zastanawiałem, czy nie zejść do Orłowskiego, bo słyszałem, że chodzi, i widziałem na śniegu światło z jego okna. Nie zszedłem jednak, zasnąłem i - przyśnili mi się oboje, Milena i dziadek, karmiący na polu wielkie stada ptaków. Były takie