Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Królewska komnata.
Watażka wskazuje mi łoże na wprost drzwi, łoże szczególne, rzec można, samodzielne, bo stojące osobno, nie w żadnym rzędzie.
Dotykam palcami puszystego koca w karmazynowe wzory.
Doprawdy jestem olśniony.
I wciąż nie rozumiem, co to znaczy.
Nie ma tu wrzasku ani krzyków, ani lamentu, ani przekleństw, ani obrzękłych, zlanych potem twarzy, ani wijących się w więzach ciał, skręconych tak, że napięta skóra, zda się, trzaśnie na żebrach.
Nie ma tu nic z tamtego świata, który opuściłem, ani zaszczanych materaców, ani woni poniżenia, dogorywania i rozkładu, woni, którą przesiąkłem, czuję to dopiero w tym innym, niespodzianym powietrzu.
Nic, ale to nic
Królewska komnata.<br>Watażka wskazuje mi łoże na wprost drzwi, łoże szczególne, rzec można, samodzielne, bo stojące osobno, nie w żadnym rzędzie.<br>Dotykam palcami puszystego koca w karmazynowe wzory.<br>Doprawdy jestem olśniony.<br>I wciąż nie rozumiem, co to znaczy.<br>Nie ma tu wrzasku ani krzyków, ani lamentu, ani przekleństw, ani obrzękłych, zlanych potem twarzy, ani wijących się w więzach ciał, skręconych tak, że napięta skóra, zda się, trzaśnie na żebrach.<br>Nie ma tu nic z tamtego świata, który opuściłem, ani zaszczanych materaców, ani woni poniżenia, dogorywania i rozkładu, woni, którą przesiąkłem, czuję to dopiero w tym innym, niespodzianym powietrzu.<br>Nic, ale to nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego