Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
na miejscu. Wracaj - to do traktorzysty, który zsunął się z siodełka i próbował nurknąć z tłum. - Odprowadź na podwórze! Postaw pod stodołą!
Mruczenie motoru. Trudno wykręcić ciągnikiem, droga wąska. Ludzie prawie nie ustępują. Kierowca mozoli się. Rusza i znowu cofa. Łupie maszyną o pień drzewa, trzask. Któryś, chyba Felak, zawraca żniwiarkę, ale i jemu grabie zostają na konarze, niby drapieżny, olbrzymi liść.
- Widzita, pastuch, nie bier sie do kuni!
- Mechanik nie lepciejszy. W łeb go?
- Nic, nic, drobna szkoda, naprawim - uspokaja Mielczarek.
Sam włazi na ciągnik, pół stojąc, pół wisząc radzi niewprawnemu kierowcy. Trzeba poczekać, aż zjedzie żniwiarka, dopiero wtedy. Ludzie
na miejscu. Wracaj - to do traktorzysty, który zsunął się z siodełka i próbował nurknąć z tłum. - Odprowadź na podwórze! Postaw pod stodołą!<br> Mruczenie motoru. Trudno wykręcić ciągnikiem, droga wąska. Ludzie prawie nie ustępują. Kierowca mozoli się. Rusza i znowu cofa. Łupie maszyną o pień drzewa, trzask. Któryś, chyba Felak, zawraca żniwiarkę, ale i jemu grabie zostają na konarze, niby drapieżny, olbrzymi liść.<br>- Widzita, pastuch, nie bier sie do kuni!<br> - Mechanik nie lepciejszy. W łeb go?<br> - Nic, nic, drobna szkoda, naprawim - uspokaja Mielczarek.<br>Sam włazi na ciągnik, pół stojąc, pół wisząc radzi niewprawnemu kierowcy. Trzeba poczekać, aż zjedzie żniwiarka, dopiero wtedy. Ludzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego