Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
jego twarz zgrubiałymi rękami o pokłutych, czarnych palcach.
- Już nie chcę - mówił. - Nie, nie - i uciekał pod stajnię Mordchaja, a stamtąd na przełaj gruzami biegł na Waliców do kuchni gminnej, mijając legowiska wysiedleńców.
Długi Icchok opuścił już wtedy stajnię, przegnany przez furmana w przeddzień Zielonych Świątek, kiedy Mordchaj Sukiennik swoim zwyczajem sprzątał ciemną szopę. Tego roku banda Barucha Oksa terroryzowała Waliców i Krochmalną z pieśnią na ustach. W biały dzień rzucali się ze strasznym spokojem na stragany, bici rozpraszali się w milczeniu i wracali znów; grasowali wzdłuż muru staczając z przemytnikami dzikie bójki o towar. Rosły im kły i pazury, a
jego twarz zgrubiałymi rękami o pokłutych, czarnych palcach.<br>- Już nie chcę - mówił. - Nie, nie - i uciekał pod stajnię Mordchaja, a stamtąd na przełaj gruzami biegł na Waliców do kuchni gminnej, mijając legowiska wysiedleńców.<br>Długi Icchok opuścił już wtedy stajnię, przegnany przez furmana w przeddzień Zielonych Świątek, kiedy Mordchaj Sukiennik swoim zwyczajem sprzątał ciemną szopę. Tego roku banda Barucha Oksa terroryzowała Waliców i Krochmalną z pieśnią na ustach. W biały dzień rzucali się ze strasznym spokojem na stragany, bici rozpraszali się w milczeniu i wracali znów; grasowali wzdłuż muru staczając z przemytnikami dzikie bójki o towar. Rosły im kły i pazury, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego