tak wtedy, gdy człowieka bieda przyciśnie, głód, nieszczęście grożące ciału i duszy mieszkającej w nim z przymusu.<br> Najczęściej dzieje się tak na wiosnę, kiedy jada się korzonki perzu, lebiodę, zajęczą kapustę, co delikatniejsze listki mleczu, bo nie ma co do ust włożyć, bo biała i czarna hostia zboża, w której żywot chłopski mieszka, jest jeszcze za górami, za rzekami co tylko przez lody opuszczonymi.<br> Wówczas wygłodniałego człowieka ręka Boża prowadzi do dworskiego, a nawet do plebańskiego spichlerza i bochenek chleba pod pazuchę mu wpycha, połetek słoniny na plecy zadaje, a na kark zarzuca pół korca pszenicy.<br> Bywają też jeszcze inne kradzieże