Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
tyk! - wezwał trzęsący się przewoźnik. - Żywo, lądujmy, nim nas bystrzyna porwie!
Nie było to takie łatwe. Prąd był wartki, woda głęboka, a prom wielki, ciężki i niezgrabny. Z początku w ogóle nie reagował na ich wysiłki, ale wreszcie tyki chwyciły mocniej dno. Wyglądało, że się uda, gdy Milva puściła nagle żerdź i bez słowa wskazała na prawy brzeg.
- Tym razem... - Cahir otarł pot czoła. - Tym razem to jednak z pewnością Nilfgaard.
Geralt też to widział. Jeźdźcy, którzy pojawili się nagle na prawym brzegu, nosili czarne i zielone płaszcze, konie miały charakterystyczne okularowe uzdy. Była ich co najmniej setka.
- Przepadli my tera
tyk! - wezwał trzęsący się przewoźnik. - Żywo, lądujmy, nim nas bystrzyna porwie!<br>Nie było to takie łatwe. Prąd był wartki, woda głęboka, a prom wielki, ciężki i niezgrabny. Z początku w ogóle nie reagował na ich wysiłki, ale wreszcie tyki chwyciły mocniej dno. Wyglądało, że się uda, gdy Milva puściła nagle żerdź i bez słowa wskazała na prawy brzeg.<br>- Tym razem... - Cahir otarł pot czoła. - Tym razem to jednak z pewnością Nilfgaard.<br>Geralt też to widział. Jeźdźcy, którzy pojawili się nagle na prawym brzegu, nosili czarne i zielone płaszcze, konie miały charakterystyczne okularowe uzdy. Była ich co najmniej setka.<br>- Przepadli my tera
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego