uważały przesądne, że Nastia nieszczęście przynosi, jakby miała złe oczy. Zabroniły Nastii nawet patrzeć z dala, więc poszła samotna do opustoszałego baraku. Pożegnanie obfitowało w rozpaczliwe chwile, zwłaszcza gdy Łarysa jak płaczka z rozpuszczonymi włosami uczepiła się Stiopy i trzeba ją było przytrzymać siłą, aby Stiopa mógł wejść do wagonu. Bluźniła strasznie. Podziałało to na inne kobiety, zamiast ją uciszyć, podniosły jazgotliwy lament. "Jakut-Pasza" z zadrą w sercu, bo tracił trzydziestu sześciu zdolnych robotników, ściskał im ręce na pożegnanie, ale pogubił się wśród tego lamentu i nie wszystkich zdołał pożegnać. Mężczyźni machali na maszynistę, żeby prędzej ruszał, lecz ten mitrężył