Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
ujrzał, wstrząsnęło nim tak, aż przeraził się do szpiku kości, że on pierwszy, spośród tych biednych grzeszników i grzesznic, lamentujących na brzegu, popadnie w szczery obłęd. Ogień był wszędzie!
Wszędzie - i stamtąd przedziwny dał się słyszeć tętent. Znienacka spośród oparów dymu, spośród trzaskających iskier i płomieni, wyskoczył jeździec na koniu. Cwałował jak oszalały, a za nim toczyło się kłębowisko pożaru. Smagał wściekle nahajką. Ludzie patrzyli zauroczeni, zupełnie jakby zwiastun pożogi i nieszczęścia mknął na nich, w głuchym tętencie kopyt, wprost z czeluści piekieł. Spiął konia na brzegu i skoczył do rzeki. Zsunął się z siodła, płynął trzymając się końskiego ogona. Koń
ujrzał, wstrząsnęło nim tak, aż przeraził się do szpiku kości, że on pierwszy, spośród tych biednych grzeszników i grzesznic, lamentujących na brzegu, popadnie w szczery obłęd. Ogień był wszędzie!<br>Wszędzie - i stamtąd przedziwny dał się słyszeć tętent. Znienacka spośród oparów dymu, spośród trzaskających iskier i płomieni, wyskoczył jeździec na koniu. Cwałował jak oszalały, a za nim toczyło się kłębowisko pożaru. Smagał wściekle nahajką. Ludzie patrzyli zauroczeni, zupełnie jakby zwiastun pożogi i nieszczęścia mknął na nich, w głuchym tętencie kopyt, wprost z czeluści piekieł. Spiął konia na brzegu i skoczył do rzeki. Zsunął się z siodła, płynął trzymając się końskiego ogona. Koń
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego