zganię jako nazbyt radykalnych. Przemyśl to i złóż odpowiednie zamówienia. <br>Peter odchylił się w tył, na oparcie, spojrzał w sufit.<br>- A więc wojna - mruknął. - I to z kim? Z duchami.<br>- Wojna.<br>*<br><gap><br>Długo, bardzo długo - dziesięć minut, kwadrans - siedział w bezruchu, tyłem do przezroczystej ściany. Potem wstał, podszedł do panoramicznego okna. Hendrix dotykał już brzegiem swej tarczy krawędzi stoku doliny, cienie urosły do plam otchłannych ciemności. Ktoś przechodził trawnikiem, gwiżdżąc i machając ręką na węszącego wzdłuż krawężnika alejki psa. Dłoń Muchobójcy zbliżyła się do tafli pleksiszkła, poruszyły się palce, jakby usiłując sięgnąć jego powierzchni wbrew reszcie ciała, wbrew samej dłoni. Ale nie