córki (...) wysunąć się na czoło awangardy dziejów"</> (F 133).<br>I tak - w otępiałej wyobraźni Józia - nowoczesna została matką: <q>"ťCóż, dziecko jest dzieckiemŤ - myślałem wyobrażając sobie poród, mamkę, choroby, ognipiór, nieporządki dziecięce, koszta utrzymania oraz że dziecko swym ciepłem dziecięcym i mlekiem zniweczyłoby wkrótce dziewczynę czyniąc ją ociężałą i ciepłą mateczką. Toteż powiedziałem ubogo, mentalnie, nachylając się do Młodziakówny<br>- Mamusia...<br>A powiedziałem bardzo smutno, rzewnie i cieplutko"</> (F 133-134).<br>Co spowodowało nieposkromiony wybuch śmiechu Młodziaka. Młodziak bowiem - inteligentniejszy i mniej pryncypialny od małżonki - spostrzegł nagle niezborność, zaczajoną w stylu czy idei, która regulowała rodzinny system wartości... I dość było przyzwolenia - śmiechu